Kilka miesięcy temu wróciliśmy z półrocznej podróży po Ameryce Środkowej, Karaibach i Kolumbii. W ciągu 161 dni odwiedziliśmy osiem krajów, podziwialiśmy wiele pięknych widoków, poznaliśmy wielu cudownych ludzi a także mieliśmy okazję spróbować nieznanych nam dotąd potraw.
Przez ten czas nasze podejście do życia i podróży uległo bardzo dużej zmianie. Można powiedzieć, że doświadczenia które zebraliśmy podróżując z plecakiem były dla nas bardzo cenną lekcją.
Zapraszamy do wpisu!
Po pierwsze nauczyliśmy się doceniać małe rzeczy…
… i to w jakich warunkach mogliśmy dorastać. W naszej podróży wielokrotnie odwiedziliśmy miejsca, w których bieda była widoczna gołym okiem. Widzieliśmy ludzi żebrających na ulicy, bezdomnych a także dzieci wykorzystywane do pracy. Niektórzy żyją w warunkach do jakich nie jesteśmy przyzwyczajeni w Europie. Takich sytuacji nie da się ominąć podróżując w dalsze zakątki świata.
Niestety podróżowanie sprawia, że widzimy to co chcemy a także to co wolelibyśmy uniknąć. Widok biedy, domów bez drzwi i okien, ludzi śpiących na ulicach, narkomanów (tych najwięcej było w stolicy Kostaryki czyli San Jose) nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy. Byliśmy świadomi, że zobaczymy świat takim jakim jest naprawdę.
W czasach, w których każdy za czymś goni warto nauczyć się doceniać małe rzeczy. Na przykład to, że masz co jeść, gdzie mieszkać a z kranu leci ciepła woda.

Po drugie, że w podróży nie trzeba nigdzie pędzić…
… i można cieszyć się nowo poznanym miejscem tak długo jak ma się na to ochotę. Kilkukrotnie zdecydowaliśmy się przedłużyć pobyt i za każdym razem wyszło to nam na dobre. Przykłady z naszej podróży? Proszę bardzo! Rio Lagartos w Meksyku, Utila w Hondurasie, Palomino w Kolumbii czy Manuel Antonio w Kostaryce.
Wraz z każdą odbytą podróżą coraz bardziej zbliżamy się do filozofii nazywanej slow travelling. Coraz mniej satysfakcji sprawia nam szybkie odhaczanie punktów w planie podróży i bieganie od atrakcji do atrakcji z aparatem w ręce. Wolimy odwiedzić mniej miejsc ale lepiej je poznać. Odkryć tą mniej turystyczną stronę i w pełni się nimi nacieszyć.

Kilka razy zdarzyło nam się, że ktoś pod relacjami z naszej podróży napisał, że będąc w danym kraju zobaczyliśmy bardzo mało i zdecydowanie mogliśmy odwiedzić więcej. Finalnie, jesteśmy w 100% zadowoleni z naszej podróży i nie zmienilibyśmy niczego. Było świetnie!
Po trzecie, że to nie pieniądze są w życiu najważniejsze…
… a ludzie którymi się otaczamy. Zarówno w życiu jak i podróży. Oczywiście pieniądze są ważne bo bez nich nie mielibyśmy możliwości zrealizować marzeń ale nigdy nie powinny być najważniejsze.
Mogliśmy zostać w Szkocji, dalej budować swój majątek ale wspólnie zdecydowaliśmy, że to nie jest droga którą chcemy podążać. Od kilku lat naszym marzeniem była wielomiesięczna podróż.
W podróży spotkaliśmy ludzi, którzy nie posiadali ogromnych majątków, luksusowych domów czy drogich samochód a mimo to nie wyglądali na nieszczęśliwych. Nie zawsze dobra materialne są synonimem szczęścia.

Po czwarte, że jeśli czegoś się tak naprawdę bardzo chce to można to zrealizować
Oczywiście na wszystko potrzeba czasu. Niektóre rzeczy można osiągnąć bardzo szybko a na niektóre cierpliwie trzeba poczekać. Nasz plan półrocznej podróży był w naszym odczuciu bardzo ambitny. Nigdy nie byliśmy poza domem tak długo więc sami nie wiedzieliśmy czego możemy się spodziewać.
Decyzję o wyjeździe podjęliśmy dwa i pół roku wcześniej. Wydawać by się mogło, że to bardzo dużo czasu. Co prawda musieliśmy przełożyć wyjazd o rok z powodu pandemii ale wykorzystaliśmy ten czas na zaoszczędzenie większej sumy pieniędzy.
Mimo iż mieliśmy na głowie bardzo dużo spraw to udało nam się wszystko sprawnie załatwić. Wynajem mieszkania, sprzedaż samochodu, znaczna wyprzedaż wyposażenia naszego domu, spakowanie całego dobytku w trzy plecaki… Lista spraw do ogarnięcia przed wyjazdem była obszerna. Ale udało nam się i szczęśliwie mogliśmy wyjechać w wymarzoną podróż.

Po piąte, że świat nie jest wcale taki zły
….i niebezpieczny jak o nim mówią media. Gdy podjęliśmy decyzję o wyjeździe wiele osób pytało nas o to czy nie obawiamy się o swoje bezpieczeństwo. Wtedy nie wiedzieliśmy czego możemy spodziewać się na miejscu. Wszystkie newsy w mediach jakie pojawiają się na temat Kolumbii, Meksyku czy Salwadoru to takie, które mają wzbudzić strach, panikę i podtrzymać negatywną opinię a nie zainteresować ludzi wyjątkowym krajem, jego kulturą, kuchnią i ludźmi. Oczywiście kraje te mają swoje problemy, nie wszędzie jest bezpiecznie ale takie sytuacje zdarzają się na całym świecie. Nawet w krajach, które uchodzą za dobrze rozwinięte i bezpieczne.

Jak to wyglądało w rzeczywistości? W większości miejsc, które odwiedziliśmy ludzie byli pozytywnie nastawieni, zawsze uśmiechnięci i bardzo pomocni. Kilkukrotnie skorzystaliśmy z ich życzliwości w trudnej dla nas sytuacji. W Salwadorze, w La Union gdy uciekł nam ostatni autobus do San Miguel ekspedientka w lokalnym sklepie załatwiła nam transport do hotelu. Zupełnie bezinteresownie.
Co jeszcze?
Poza tym nauczyliśmy się też, że lepiej spakować mniej rzeczy a w razie potrzeby dokupić na miejscu. Noszenie kilku dodatkowych kilogramów takich jak na przykład drugi laptop, podkładka pod myszkę (mega wygodna ale błagam o litość). Oczywiście nie jest to żadna tragedia ale nauczka na przyszłość została.
Daj znać w komentarzu co myślisz o tego typu wpisach. Mamy jeszcze kilka pomysłów na tego typu treści, w których chcielibyśmy dzielić się z czytelnikami naszymi przemyśleniami na temat związane z podróżowaniem.
Oby więcej takich tekstów bo zdecydowani wyróżniacie się (i to na duży plus) w polskiej podróżniczej blogosferze! Obserwuje od ponad dwóch lat 🙂
Pozdro mordeczki i do zobaczenia na szlaku
Bardzo nam miło! Pozdrawiamy 🙂