Góry w Szkocji to mnóstwo możliwości na spędzenie aktywnego dnia. Kilkaset szczytów rozrzuconych głównie po północy kraju zachęca do spakowania plecaka i ruszenie się z domu. Gdyby tylko pogoda częściej dopisywała byłoby wręcz idealnie.
Tak jakoś się złożyło, że w czerwcu nigdy nie mieliśmy okazji chodzić po górach. Przeważnie zostawialiśmy je sobie na jesień/wiosnę. Teraz doskonale wiemy dlaczego.

Już na samym początku czekała na nas bardzo fajna atrakcja czyli przejście po szerokiej rzece, po ledwo wystających z niej kamieniach. Po kilku próbach udało nam się znaleźć tą właściwą ścieżkę i znaleźliśmy się po drugiej stronie. Tym razem odbyło się bez żadnej wpadki. Podobno po obfitych opadach deszczu poziom wody w rzece znacznie się podnosi i ciężko jest przyprawić się bez przemoczenia butów.

Przeczytaj także – Pierwsze 10 munrosów – Munro Bagging w Szkocji

W takiej sytuacji nie pozostaje nic innego jak błyskawiczna zmiana planów. Dlatego też polecamy Wam przygotowanie alternatywnej trasy aby nie stracić dnia.


Kolejny etap to wędrówka wzdłuż strumienia, na którym raz po raz pojawiają się urokliwe wodospady. Wtedy wiedzieliśmy już, że będziemy mogli cieszyć się (lub nie) słonecznym dniem. Gdy ścieżka zaczęła chować się w cieniu lasu odetchnęliśmy z ulgą. Przyjemny wiatr pozwolił nam trochę odpocząć i nabrać siły przed dalszym trekkingiem.

Sprawdź naszą interaktywną mapę Loch Lomond – ponad 200 atrakcji i przydatnych punktów w jednym miejscu!
KLIKNIJ TUTAJ

O tym przeczytasz w poniższym artykule:
Rozdział I – Ben Lui
W pewnym momencie dotarliśmy do miejsca, w którym droga rozdzielała się w kierunku Ben Lui oraz Beinn a’Chleibh. Na początku postanowiliśmy zdobyć ten pierwszy. Stroma, trawiasta ścieżka nie ułatwiała nam zadania. Na stosunkowo krótkim dystansie mieliśmy do pokonania duże przewyższenie.

Małe wyzwanie ale poradziliśmy sobie z nim bez problemu. Dobrze, że to nie pierwszy wypad w góry w tym roku bo na pewno nie byłoby aż tak łatwo. Odwracając się co kilka metrów podziwialiśmy za sobą piękne widoki na dolinę Glen Lochy, lasy, pasma górskie i jezioro Loch Awe znajdujące się kawałek dalej. Dla takich widoków warto chodzić w góry.

Jeśli kiedykolwiek będziecie wybierać się na Ben Lui lub jakikolwiek inny szczyt pamiętajcie o zabraniu mapy lub nawigacji GPS. Para, która szła za nami nieco zboczyła ze ścieżki. Idąc pod górę natknęli się na dość strome podejście przez co musieli zawrócić. Dodatkowy i niepotrzebny wysiłek.

Kawałek przed szczytem pojawiło się kilka punktów, w których trzeba było wspomóc się rękoma. Nie była to zbyt skomplikowana wspinaczka ale za to bardzo fajne doświadczenie. Jako ciekawostkę powiem, że szkockich górach ludzie bardzo często przygotowują się przed bardziej wymagającymi szlakami w Alpach. Góry w Szkocji może nie imponują wysokością ale w większości przypadków wejście rozpoczyna się praktycznie od poziomu morza, co bardzo często daje ponad 1000 metrów przewyższenia do pokonania.

Najlepszy punkt widokowy w Szkocji?
Przygotowując się do wyjścia trafiliśmy na informację, że Ben Lui to jeden z najpiękniejszych szczytów w południowych Highlands. Nie zdobyliśmy jeszcze wszystkich ale bez wahania możemy powiedzieć, że warto poświęcić dzień aby mieć okazję podziwiać niesamowite górskie krajobrazy.

Zajrzyj tutaj – Loch Lomond – atrakcje, co zobaczyć? Przewodnik!

Stojąc na wysokości 1130 metrów nad poziomem morza można podziwiać największe jezioro w Wielkiej Brytanii czyli Loch Lomond a także Ben Lomond i wierzchołki w Alpach Arrochar czyli Ben Vane, Ben Vorlich, Beinn Ime oraz Beinn Narnain oraz Cobbler.

Szukasz inspiracji? 6 powodów, dla których warto odwiedzić Loch Lomond!

Warto także wspomnieć o szczytach znajdujących się po przeciwnej stronie. Tych, które są nam jeszcze nieznane ale mamy nadzieję, że w przyszłości będziemy mogli odkryć ich piękno.


Munro Bagging w Szkocji
Ben Lui to 14 zdobyty przez nas munro w Szkocji. Przypominamy, że łącznie jest ich 282 (długa droga przed nami). Schodząc z pierwszego szczytu założyliśmy sobie zdobycie kolejnego czyli Beinn a’Chleibh.



Rozdział II – Beinn a’Chleibh
Na sam początek czekało nas zejście z Ben Lui bo kamienistej ścieżce. Jedna ze spotkanych przez nas osób zdecydowała się na zjazd rowerem. Z boku wyglądało to dość ryzykownie. Warto mieć na uwadze, że rower ten trzeba wprowadzić na górę a to może być już niezły wysiłek.


Beinn a’Chleibh to jeden z najniższych munro w Szkocji dzięki czemu na jego szczycie pojawiliśmy się 35 minut później. Widoki tak jak w przypadku Ben Lui zasługują na uznanie. Zmęczenie dawało się już ostro we znaki. Postanowiliśmy niezwłocznie rozpocząć zejście do samochodu. To był bardzo aktywny dzień!

W samochodzie czekało na nas zimne piwo. No dobra żartuję. W samochodzie czekała na nas gorąca woda w butelce.

Chcielibyście poczytać więcej o górach?
Leave a comment