Zapowiada się bardzo długa podróż. Najpierw musimy pokonać trasę Piła – Katowice pociągiem, spędzić noc na lotnisku w Pyrzowicach i odbyć ponad 10 godzinny lot do Puerto Plata.
30 października 2021
Na lotnisku w Puerto Plata wylądowaliśmy o godzinie 10.41 czasu lokalnego. Od razu po wyjściu z samolotu odczuliśmy wysoką temperaturę, która tego dnia wynosiła około 33 stopni Celsjusza. Żar lejący się z nieba, brak jakichkolwiek chmur a my w długich spodniach dresowych. Niezłe przywitanie.
Przyszła pora aby skierować się do naszego hotelu, który zarezerwowaliśmy kilka tygodni wcześniej. W takim przypadku najlepsza i najszybsza, niekoniecznie najtańsza opcja to taksówka. Już po wyjściu z terminalu „atakują” nas naganiacze, każdy z nich oferuje nam „najlepszą cenę” za przejazd. Póki co grzecznie dziękujemy i kierujemy się w kierunku stoiska z kartami SIM Altice, za którą płacimy 5$.
Wróćmy do taksówek. Według tablic informacyjnych przejazd do Puerto Plata kosztuje 35$. Oczywiście wiemy, że cena ta jest znacznie zawyżona żeby sprawnie naciągnąć nieświadomych turystów, którzy jak najszybciej chcą pojawić się w swoim hotelu. Finalnie dogadujemy się na 20$ za dwie osoby. Ważne żeby o tym wspomnieć podsumowując negocjacje. Na miejscu może okazać się, że ustaloną cena dotyczyła jednej osoby. Takie przypadki zdarzają się bardzo często.

W drodze do Puerto Plata można zobaczyć, że Dominikana to nie tylko piękne plaże wyjęte z broszurek biur podróży ale i także bieda, która niestety widoczna jest gołym okiem. Przy ulicy znajduje się mnóstwo stoisk z owocami, mięsem i wszystkim co można sprzedać aby trochę zarobić.
Po przyjeździe do hotelu, który nie zrobił na nas dobrego pierwszego wrażenia błyskawicznie odbieramy klucze do naszego pokoju, który na całe szczęście ma bardzo sprawną klimatyzację i dostęp do ciepłej wody. Niestety WiFi w pokoju nie działa najlepiej – żeby mieć dostęp do Internetu trzeba usiąść pod drzwiami lub wyjść na korytarz. Za to przy basenie działa bez zarzutu.
Czas na krótki spacer po Puerto Plata. Ciekawość nie pozwoliłaby mi siedzieć bezczynnie w pokoju lub nad basenem gdy mógłbym odkryć nieznane mi wcześniej miejsce. To nasza pierwsza wizyta w latynoskim mieście. Było dokładnie tak jak to sobie wyobrażałem. Kolorowe budynki, stoiska z ulicznym jedzeniem i mnóstwo murali, które przyozdabiają budynki i mury. Można odnieść wrażenie, że Latynosi bardziej doceniają uliczną sztukę. A szkoda bo wydaje mi się, że dzięki street artowi nudne budynki można przemienić w coś ciekawego dla oka.
W Puerto Plata jest kilka miejsc, które warto odwiedzić. Parque Central, Casa Museo General Gregorio Luperón czy Fortress of San Felipe. Do tego ostatniego nie udało nam się dotrzeć. O ile ścisłe centrum miasta jest bardzo zadbane to niestety kilka uliczek dalej znajdują się dzielnice, w których bieda widoczna jest na każdym kroku. Budynki mieszkalne są w bardzo kiepskim stanie, niektóre częściowo zniszczone lub prowizorycznie zbudowane.



Naszą uwagę od razu zwróciły moto taksówki, które kursują w tą i z powrotem przez cały dzień. Za drobną opłatą, która oczywiście jest znacznie wyższa dla turystów mogą zabrać każdego w dowolne miejsce. Na pewno będziemy musieli spróbować przemieścić się w taki sposób. Kierowcy widząc nas za każdym razem używali klaksonu aby zwrócić nasza uwagę i namówić nas na kurs.
Po powrocie ze spaceru przyszedł aby schłodzić się w hotelowym basenie. Po tak długiej podróży i wysokich temperaturach, które panują na Dominikanie taka pozornie zwykła czynność przynosi duże orzeźwienie.
Nasz hiszpański jest bardzo słaby. Znamy zaledwie kilka podstawowych zwrotów i słów. Niedaleko naszego hotelu znajduje się stoisko, na którym starsza Pani sprzedaje espanady. Postanowiliśmy spróbować ich smaku, który podobno jest obowiązkowy w tej części świata. Pytając o cenę (lepiej zapytać niż później płacić kilkakrotność realnej ceny) Pani odpowiadała nam w języku hiszpańskim. Treinta, sesenta, cincuenta… Niestety trudno było nam dogadać więc stwierdziliśmy, że skoro znamy ceny to zdecydujemy się na ich zakup. Skąd sprzedawca mógł wiedzieć, że nie mieliśmy zielonego pojęcia o czym do nas mówi. Finalnie okazało się, że za 6 espanady zapłaciliśmy około 220 pesos dominikańskich.
31 października 2021
Jakiś czas temu spotkałem się ze stwierdzeniem, że raz na jakiś czas trzeba zrobić coś po raz pierwszy. Widząc jak popularne są moto taksówki w Puerto Plata zdecydowaliśmy się na skorzystanie z takiej formy transportu aby dostać się na miejscu startu kolejki Teleferico de Puerto Plata, która miała zabrać nas na górę Isabel de Torres.
Kierowcę złapaliśmy podnosząc rękę do góry. Cena zaproponowane przez kierowcę to 200 pesos dominikańskich co w przeliczeniu wynosi około 4$. Niestety kierowca widząc nasz brak znajomości języka hiszpańskiego chciał wyciągnąć od nas 10$ za przejazd. Wydało na to się to podejrzanie więc szybko sprawdziliśmy kurs obu walut i zapłaciliśmy uczciwą cenę.

Po dotarciu pod kolejkę na Isabel de Torres okazało się, że jest ona nieczynna od kilku miesięcy. Bardzo szybko znalazła się jednak osoba, która zaproponowała nam alternatywną opcję. Oczywiście pierwsza cena była wygórowana. 100$ za około godzinną wycieczkę to zdecydowanie za dużo. Finalnie dogadaliśmy się na kwotę 30$ za dwie osoby. Na górę pojechaliśmy moto taksówkami!

Po około 20 minutach dojechaliśmy na miejsce i rozpoczęliśmy spacer po ogrodach, które znajdują się na górze. Znaleźliśmy tam mnóstwo ciekawych roślin, lagunę z żółwiami i co ciekawe kopie Jezusa z Rio.
1 listopada 2021
W trakcie śniadania, na które składał się talerz świeżych owoców – banan, ananas, papaja i karambola (w Polsce znany jako oskomian pospolity), dwa tosty, jajecznica, kawa i świeży sok z owoców rozmyślaliśmy w jaki sposób spędzić ostatni dzień w Puerto Plata.
Postanowiliśmy sprawdzić jak wyglądają plaże w okolicach Puerto Plata. Korzystanie z transportu publicznego idzie nam kiepsko. W zasadzie ciężko znaleźć jakiekolwiek informacje na ten temat w Internecie. Jedyne źródło jakiejkolwiek wiedzy to posty na forum TripAdvisor sprzed 7-10 lat.

Brat właścicielki hotelu, w którym zatrzymaliśmy się w Puerto Plata, Julio prowadzi lokalne biuro podróży w związku z czym zaproponował, że zawiezie nas na plażę a później odbierze. 500 pesos dominikańskich wydało nam się ceną do zaakceptowania. Po 30 minutach spacerowaliśmy już po Playa Dorada.
Plaża na pierwszy rzut oka wyglądała nieciekawie. Kilkanaście budek z pamiątkami, bar i restauracje. Jeszcze zanim zrobiliśmy kilka kroków po gorącym piasku musieliśmy przyjąć na siebie sprzedawców pamiątek. Grzecznie odmówiliśmy. Jeśli mowa o pamiątkach to głównie przywozimy zdjęcia oraz magnesy. Nie mamy miejsca w plecaku na ogromne figurki, muszelki i obrazki. Zwłaszcza, że w Ameryce Środkowej mamy zamiar spędzić co najmniej kilka miesięcy.

Playa el Chaparral. To właśnie tam, kilkanaście minut spacerkiem po plaży od naszego „przystanku” znaleźliśmy ustronne, otoczone plamami miejsce, w którym spędziliśmy trochę czasu. Oczywiście nie mogło obejść się bez kąpieli w Oceanię Atlantyckim. Woda była ciepła, aż chciało się wejść i nie wychodzić stamtąd.

Przy brzegu znaleźliśmy kilka sporych muszelek. Jak się chwilę później okazało były one przeznaczone na sprzedaż. Pilnował ich na oko 12 letni chłopiec. Zawsze wydaje się to nam nie w porządku, że w biedniejszych krajach, w rejonach turystycznych dzieci wykorzystywane są do pracy. Czemu musi tak być?

Po powrocie do wcześniej wspomnianej restauracji postanowiliśmy zamówić coś do jedzenie. Zawsze staramy odkrywać się nowe smaki stąd też kilkanaście minut później na naszych talerzach znalazło się spaghetti z owocami morza i pieczona pierś z kurczaka z platanami. Platany to taka odmiana bananów. Powiedziałbym, że smakuje jak połączenie banana z ziemniakiem. Brzmi dziwnie? W każdym bądź razie smakuje bardzo dobrze.


Po powrocie do hotelu musieliśmy podjąć decyzję o kolejnym przystanku naszej podróży. Na pewno chcemy odwiedzić Las Terrenas ale zastanawialiśmy się czy warto odwiedzić po drodze Souse lub Cabarete. Ostatecznie zdecydowaliśmy się pojechać bezpośrednio do Las Terrenas i spędzić tam kolejne trzy dni.
Jutro o godzinie 5:45 mamy Gua Guę (lokalny autobus) do Las Terrenas.
Leave a comment