West Highland Way to bez wątpienia najpopularniejszy długodystansowy trekking w Szkocji. Trasa rozpoczyna się w Milngavie (kilka kilometrów na północ od Glasgow) a kończy w Fort William. Przez ponad 150 kilometrów podziwiać można najpiękniejsze krajobrazy Szkocji – góry, jeziora, wodospady oraz niekończące się zielone tereny.
Na trekking ten wybraliśmy się w lipcu 2019 roku ale dopiero teraz zabraliśmy się do napisania relacji. Zapraszamy do lektury!

O tym przeczytasz w poniższym artykule:
Dzień 1 Milngavie – Millarochy Bay
28 lipca 2019. Wędrówkę rozpoczęliśmy z 30 minutowym opóźnieniem (jak to zawsze u nas bywa) o godzinie 7:30. Spakowani ruszyliśmy przed siebie (trasa jest bardzo dobrze oznaczona). Myślę, że ciężko byłoby gdzieś zabłądzić. Mimo wszystko warto mieć ze sobą papierową mapę lub nawigację. Zawsze korzystamy z aplikacji GPX Viever – plik GPX z trasą można pobrać ze strony walkhighlands.
Idąc trasą West Highland Way można zbierać pieczątki potwierdzające ukończenie każdego etapu. Można je otrzymać w sklepach znajdujących się w pobliżu szlaku.


West Highland Way rozpoczyna się w Milngavie (około 9 kilometrów od Glasgow) i punkt ten jest oznaczony obeliskiem. Bardzo szybko ścieżka chowa się w lesie (Martcrag Moor) tuż obok Mugdock Country Parku. Nie jest ona zbyt męcząca chociaż w naszym przypadku ciężkie plecaki wymuszały przerwę raz na jakiś czas. Niedoświadczeni zabraliśmy zbyt wiele sprzętu, który w dalszych etapach okazał się być bezużyteczny.





Powoli wzdłuż trasy rozpościerają się coraz piękniejsze widoki. Jednym z takich miejsc jest jezioro Craigallan Loch. Przy odrobinie szczęścia i być może nie tak wcześnie z rana spotkać tam można wędkarzy. Już wtedy czuliśmy, że wędrówka West Highland Way będzie bardzo ciekawym doświadczeniem. Zapomniałbym wspomnieć o tym czego doświadcza każdy turysta w Szkocji. Mowa oczywiście o niespodziewanym deszczu.




Najciekawszym miejscem w pierwszym etapie West Highland Way w Szkocji są góry Campsies wraz z wyróżniającym się szczytem Dumgoyne. Gdybyście mieli więcej czasu to warto odbić nieco z głównej trasy i wejść na jego wierzchołek. Czekają tam na Was niesamowite widoki, w tym także Loch Lomond, do którego niedługo dojdziemy. Fanów whisky z pewnością zainteresuje Glengoyne Distillery.




Pierwszy etap West Highland Way kończy się w Drymen. W tej malowniczej wiosce znajdziecie sklep spożywczy a także restauracje the Clachan ,której widok bardzo nas ucieszył. Skusiliśmy się na pełen zestaw obiadowy w postaci burgera oraz przepysznej, rybnej zupy Cullen Skink (najlepsza jaką do tej pory jedliśmy). W miejscowym sklepie uzupełniliśmy zapasy – wodę i jakieś przekąski.
Pisząc ten artykuł przypomniała mi się bardzo zabawna sytuacja. Chcąc kupić zapalniczkę w lokalnym sklepie zostałem poproszony o pokazania dowodu, którego oczywiście nie miałem. Dlatego pamiętajcie żeby ze sobą dokument potwierdzający Waszą datę urodzenia. Wtedy bez problemu kupicie zapalniczkę czy alkohol, który jest sprzedawany tylko w godzinach 10:00-22:00 (w sklepach i marketach).
Gdybyście chcieli zatrzymać się w Drymen to tutaj znajdziecie najtańsze noclegi. Pole namiotowe znajduje się kawałek dalej – Easter Drumquhassie Farm.




Dowiedz się więcej – Czego warto spróbować w Szkocji? Co zjeść w Szkocji?

Jeszcze tego samego dnia ruszyliśmy dalej. Niestety sami, czwórka naszych znajomych odpuściła dalszą wędrówkę. Pogoda zmieniła się o 180 stopni. Zamiast deszczu pojawiło się słońce. W takich warunkach wędrowaliśmy w kierunku Balmaha oraz Conic Hill. Odpuściliśmy sobie wejście na Conic Hill z tego względu, że byliśmy tam już wielokrotnie. Do tego stało się coś czego się nie spodziewaliśmy. Odciski na obu stopach zaczęły dokuczać do tego stopnia, że dalszy trekking był dla mnie bardzo męczący.

Zbyt długo czekaliśmy żeby w końcu przejść West Highland Way. Wam jednak polecamy nie rezygnować z tego „odcinka specjalnego”. Gwarantujemy, że będziecie zadowoleni. Widoki ze szczytu można nazwać jednymi z najpiękniejszych w szkockich górach. Przy odrobinie szczęścia uda Wam się zobaczyć włochate krowy na szlaku. No i oczywiście mnóstwo owiec. Są one nieodłącznym elementem tutejszego krajobrazu.



Dochodząc do Balmaha nasze siły były już na wykończeniu. Zrobiliśmy sobie długą przerwę na brzegu jeziora Loch Lomond. Wcześniej w miejscowym sklepie spożywczym kupiliśmy kilka rzeczy, na które mieliśmy ochotę aby jakoś przyrządzić kolację.
Najtańsze noclegi w Balmaha znajdziecie pod tym linkiem.

Po prawie godzinie ruszaliśmy dalej. Naszym celem na ten dzień było pole namiotowe w Millarochy Bay. Idąc wzdłuż brzegu Loch Lomond można dostrzec zacumowane łódki, wyspy a także okoliczne góry. Jeśli chcielibyście odwiedzić, którąś z wysp to najbliżej będzie na Inchcailloch lub Inchfad. Rejsy odpływają z portu w Balloch, Luss lub Balmaha. Jak do tej pory mieliśmy okazję odwiedzić Inchonnachan oraz Inchtavannah. Dopłynęliśmy tam kajakiem!







Po drodze załapaliśmy się jeszcze na zachód słońca. Po dotarciu na pole namiotowe błyskawicznie rozłożyliśmy namiot i zaczęliśmy odpoczywać przed dniem jutrzejszym. Tego dnia przeszliśmy łącznie prawie 36 kilometrów w czasie poniżej 14 godzin. To chyba jeden z najbardziej wymagających trekkingów w naszym życiu.


Dzień 2 Millarochy Bay – Rowardennan
Niestety drugiego dnia odciski na stopach nie pozwoliły na pokonanie takiego dystansu jaki byśmy chcieli. Wędrując dalej wzdłuż brzegu jeziora Loch Lomond dotarliśmy do Rowardennan. Po drodze wstąpiliśmy do The Clansman Bar Restaurant gdzie skusiliśmy się po raz kolejny na pyszne, szkockie jedzenie no i oczywiście lokalne piwo.


Tej nocy zatrzymaliśmy się na polu namiotowym w Rowardennan Lodge Youth Hostel, który znajduje się u podnóża Ben Lomond. Tutaj także musi pojawić się rekomendacja od nas. Jeśli macie więcej czasu to koniecznie musicie wspiąć się na Ben Lomond. Jest to najbardziej wysunięty na południe munro w Szkocji (szczyt powyżej 914.4 metrów). Widoki z pewnością Was zachwycą.


Zanim rozbiliśmy namiot (co zajęło nam dosłownie 5 minut) w okolicy pojawili się niemile widziani goście…
Mowa oczywiście o muszkach, które są prawdziwym utrapieniem dla osób podróżujących po Szkocji. Wtedy nie mieliśmy ze sobą nic co chociaż w minimalnym stopniu mogłoby na pomóc. Teraz polecić możemy spray Smidge oraz siatkę ochraniającą twarz.


Tak oto zakończył się dzień drugi na trasie West Highland Way w Szkocji. Pokonaliśmy niecałe 9 kilometrów w 4 i pół godziny.

Dzień 3 Rowardennan – Beinglas
Rano wstaliśmy wypoczęci i pełni sił. Według prognozy pogody zapowiadał się słoneczny dzień. Postanowiliśmy, że swoje ciężkie plecaki oddamy firmie transportowej, która odbierze je od nas z pola namiotowego i zawiezie je na miejsce, w którym planujemy zakończyć trzeci dzień na trasie West Highland Way w Szkocji.

Dzień rozpoczęliśmy od szkockiego śniadania w hostelu i ruszyliśmy w drogę. Według przewodnika to najtrudniejszy odcinek West Highland Way. Na pocieszenie powiemy, że wysiłek jest w pełni zrekompensowany cudownymi widokami jakie można spotkać po drodze. Piękne plaże schowane w zatoczkach, ogromne głazy, las, strumyki, w których można się nieco schłodzić, skromne wodospady spadające z wysokich gór… Prawda, że brzmi to zachęcająco?
Poniżej możecie zobaczyć kilka takich miejsc uchwyconych na fotkach.


Faktycznie odcinek ten był wymagający. Mnóstwo podejść w pełnym słońcu mocno nas wymęczyło. Raz na jakiś czas można było schować się w cieniu drzew.



Kontynuując wędrówkę w końcu doszliśmy do Inversnaid gdzie w lokalnej restauracji uzupełniliśmy energię oraz zapasy wody, która tego dnia była bardzo ważna. Słońce świeciło dość mocno jak przystało na środek lata.



W niedalekiej okolicy znajdują się wodospady Arklet Falls znane także jako Inversnaid Falls. Dobrym punktem widokowym będzie znajdujący się tuż obok most. Nie są one zbyt wysokie ale mimo wszystko warto zatrzymać się przy nich choćby na chwilę






W końcu przyszła pora aby iść dalej. Na ten moment za nami była już połowa z zaplanowanej do przejścia odległości. Kolejne 10 kilometrów powinniśmy pokonać w ciągu 3 godzin.
Dalsza wędrówka pozwalała nadal cieszyć się widokiem jeziora Loch Lomond. Po drugiej stronie udało nam się dostrzec Ben Vane oraz Ben Vorlich. Obydwa szczytu zdobyliśmy jeszcze w tym samym roku.




Trzeci etap trasy West Highland Way pełen jest najróżniejszych podejść, które prowadzą wśród ogromnych skał by następnie z powrotem zaprowadzić nas na brzeg jeziora. Na jednej z takich malutkich plaż postanowiliśmy się nieco trochę słodzić. Jak pewnie się domyślacie mimo iż był środek lata to woda w jeziorze była zimna.



Nad jeziorem Loch Lomond jak i w całej Szkocji znajdują się domki zwane bothy. Są one dostępne dla każdego bezpłatnie. Można w nich przenocować lub odpocząć przez jakiś czas. Warto mieć na uwadze, że są to raczej warunki typowo survivalowe. Nie oczekujecie luksusów. Jednym z nich jest Doune Byre. Więcej na ten temat znajdziecie na tej stronie internetowej – https://www.mountainbothies.org.uk/.



Powoli opuszczając Loch Lomond kierowaliśmy się w stronę Inverarnan gdzie zamierzaliśmy rozbić namiot na Beinglas Farm Campsite. W znajdującym się na polu namiotowym barze skusiliśmy się na zimne piwo, które po kolejnym, męczącym dniu smakowało jeszcze lepiej. Nie mogliśmy nie zamówić popularnego fish and chips czyli ryby z frytkami!






Dzień 4 Beinglas – Tyndrum
To już niestety ostatni nasz dzień na trasie West Highland Way w Szkocji. Nasz urlop powoli dobiegał końca ale zamierzaliśmy wykorzystać go jak najbardziej. Udało nam się wstać dość wcześnie, zjeść śniadanie, spakować się i ruszyć w trasę.



W porównaniu z poprzednim dniem trasa miała być dużo mniej wymagająca. Wędrowaliśmy wśród gór na północ od jeziora Loch Lomond. Najpierw minęliśmy Beinn Chabhair, An Caisteal i Beinn a’Chroin. Idąc wzdłuż rzeki Falloch nie można przegapić wodospadów Fall of Falloch. Są one jednymi z najpiękniejszych w Szkocji. Koniecznie musicie je odwiedzić, zwłaszcza, że znajdują się one kawałek od trasy.



W pewnym momencie West Highland Way prowadzi na drugą stronę ruchliwej drogi A82. W tym momencie zaczyna ona prowadzić nieco pod górę. Tam właśnie można trafić na bardzo ciekawe miejsca. Co kawałek rozstawione są samoobsługowe stoiska z zimnymi napojami i przekąskami. Gospodarze muszą na prawdę wierzyć w uczciwość turystów. Stąd tez najprawdopodobniej wzięła się nazwa honesty box. Chyba nie ma nic lepszego niż zimna puszka ulubionego napoju w takiej sytuacji.





Ciekawą atrakcją na trasie są wysokie mosty (najprawdopodobniej kolejowe). Trzeba przyznać, że jest to bardzo fotogeniczne miejsce. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia czy są one nadal wykorzystywane.


Kawałek dalej po raz kolejny trzeba przeprawić się przez drogę A82. Tak się złożyło, że byliśmy świadkami zaganiania owiec przez psy pasterskie. Trzeba przyznać, że wygląda to bardzo ciekawie. Wszystkie owce posłusznie udały się w dobrym kierunku. Okolica Auchtertyre słynie z typowo szkockich farm. Na lokalnych łąkach można spotkać mnóstwo owiec. Gdzieś tam znajduje się punkt widokowy a dokładnie ławka, z której można podziwiać okoliczne góry, w tym wyróżniające się szczyty Ben More, Stob Binnein oraz Cruach Ardrain. Ten pierwszy jest najwyższym szczytem w Parku Narodowym Loch Lomond & The Trossachs i udało mi się go zdobyć zimą 2020 roku.

Wizyta w Auchtertyre Farm to okazja aby trochę odpocząć. W naszym wypadku postanowiliśmy przeczekać drobny deszcz zanim ruszyliśmy dalej. Na miejscu znajduje się sklep, w którym można kupić przekąski, zjeść coś na ciepło i uzupełnić zapasy wody. Można tam także rozbić namiot.
Tego dnia dotarliśmy także do miejsca, które odegrało swoją rolę w historii Szkocji. W bitwie pod Dalrigh (Battle of Dalrigh) Robert the Bruce został pokonany przez wojska angielskie w 1306 roku. Kawałek dalej znajduje się The Lochan of the Lost Swords, w którym według legendy Robert Bruce i jego ludzie porzucili swoje miecze, aby przyspieszyć ucieczkę.



Dzień czwarty na trasie West Highland Way w Szkocji zakończyliśmy w Tyndrum. Niestety do dyspozycji mieliśmy tylko cztery dni urlopu. Za nami kilka świetnych dni pośród najpiękniejszych szkockich krajobrazów. Jeśli będziemy mieli okazję to z pewnością wrócimy i tym razem przejdziemy całą trasę!

Czwartego dnia pokonaliśmy ponad 20 kilometrów w czasie poniżej 6 godzin.

Co można zobaczyć na dalszych odcinkach West Highland Way?
W dalszych odcinka trasa West Highland Way prowadzi przez malowniczą dolinę Glen Coe. Można tam spotkać jelenie, które bardzo chętnie pozują do zdjęć. Byliśmy w tym miejscu wiele razy ale nigdy nie dotarliśmy tam na pieszo dlatego jesteśmy ciekawi jak to wygląda z perspektywy trasy West Highland Way.


Ale potężny trekking! Wow, gratulacje! Nieźle żeście się nachodzili! Ale ja sama chętnie bym dołączyła do Was, uwielbiam takie wędrówki, a już dawno na żadnym mnie nie było. 😏 Który dzień był Waszym najfajniejszym podczas wyprawy? 😁
Dzięki bardzo 🙂 Chyba dzień 3 kiedy szliśmy wzdłuż jeziora Loch Lomond. Mnóstwo ciszy i spokoju a do tego piękne widoczki!
No nie powiem 😀 Długość trekingu zacna 😀 Żeby przejść 150 km to trzeba tak pewnie 6-8 dni marszu. Widczki dają radę !
Wszystko zależy od formy bo 4 dnia to i nawet 20 kilometrów jest dobrym wyzwaniem. W tym roku mam nadzieję, że ruszymy jeszcze raz!
Przepiękne zdjęcia! Uwielbiam Wasze wypady po Szkocji- są pełne cudownych miejsc, fotografii i inspiracji. Ciekawa jestem co będzie dalej 🙂
Dzięki wielkie! Sami jesteście ciekawi co będzie dalej! 😀
Ależ kusicie tą Szkocją! Od lat jest na naszej liście, ale jakoś nie możemy tam dotrzeć 🙂 A trekkingi uwielbiamy, więc coś zdecydowanie dla nas 🙂
W końcu najwyższa pora żeby odwiedzić!
Łał! Jesteście nieźli! Intensywny trekking, na szczęście widoki rekompensują każdy wysiłek.
Dzięki wielkie! Widoczki pierwsza klasa – tu zmęczenia się nie odczuwa 😀
Wow, uwielbiam tak spędzać urlop:) widoki nieziemskie! Szkocja mi się marzy od dawna. A i pogoda zmienna to normalne w górach i.. Szkocji:)
Chociaż bardzo męczący to nasz urlop był udany 😁 warto odwiedzić Szkocję, polecam!
To jest moje jedno z większych marzeń podróżniczych <3 Merci za obszerny wpis! Teraz tylko czekam, aż kurde będzie można w końcu ruszyć !
W takim razie trzymam kciuki za zamianę w marzeń we wspomnienia 🙂
Świetny i szczegółowy opis całej trasy. Trochę przypomina mi polskie szlaki długodystansowe (np: Mały Szlak Beskidzki który ma ponad 130 kilometrów), ale ten w Szkocji jest również bardzo ciekawy,
Wygląda na to, że mamy inspiracje na kolejne wyjazdu!
Lubię chodzić, ale te 150 km to duże wyzwanie, którego nie wiem, czy bym się podjęła. Szczerze podziwiam.
Spokojnie,. trasa zaplanowana jest na 7-8 dni także można to sobie rozłożyć i powoli przejść całość 🙂
Świetna trasa, choć tam mnie jeszcze nie było. Da się ją pokonać rowerem?
Myślę, że tak chociaż w niektórych miejscach może być ciężko 🙂 ale mogę powiedzieć, że spotkaliśmy wielu rowerzystów 🙂
Uwielbiam takie klimaty. Przez pandemię musieliśmy odwołać wyjazd na Isle of Sky w Szkocji, ale na pewno nadrobimy.
Napisaliście: Niedoświadczeni zabraliśmy zbyt wiele sprzętu, który w dalszych etapach okazał się być bezużyteczny.
Jaki sprzęt okazał się zbędny? Planuję samotną wędrówkę i chętnie skorzystam z Waszego doświadczenia:))
Pozdrawiam
Zbyt dużo ciuchów (ciepłe ciuchy na letni wypad), jedzenie w puszkach (i tak jedliśmy w restauracjach, których po drodze jest dużo), zapasowy gaz do palnika i naczynia, z których nie korzystaliśmy 🙂
Zastanów się dobrze czy koniecznie wszystko potrzebujesz i spakuj tylko rzeczy niezbędne 🙂
Pozdrawiam!
Dzięki:))
Pozdrawiam:))